Escape room – dasz się zamknąć?

Strona poświęcona escape roomom.


Maj 04, 2019

Zabawa w ER – co w nich lubię?

PO PIERWSZETo naprawdę świetna zabawa!

Może to banalne i każdy stwierdzi, że można to powiedzieć o każdej jednej rozrywce (i oczywiście zapewne ma wtedy rację), ale ja nie wyobrażam sobie nie zacząć tej wyliczanki od właśnie tak oczywistego punktu. Pomijając fakt, że jest świetna (a to dlaczego tak uważam wyjdzie niżej) to to przede wszystkim zabawa. Nawet jeśli jest presja i stres to nie są one spowodowane przez negatywne czynniki – zazwyczaj po prostu towarzyszą upływającemu czasu czy specyfice pokoju. Mimo to zaledwie niewielka ilość wychodząc z ER już nigdy do niego nie wraca. I to chyba o czymś świadczy, nie sądzicie?

PO DRUGIE – Jest to świetny pomysł na integrację czy spotkanie ze znajomymi.

Nie ma zabawy bez ludzi, a oni tworzą zwykle dobrze dogadującą się grupę. Ale nie jest powiedziane, że nie mogą być to osoby, które wcale lub praktycznie w ogóle się nie znają. Często obcy łączą się w grupy i grają ze sobą widząc się pierwszy raz w życiu. A jako, że ER‚y zyskują coraz większą popularność, zaczynają być używane także jako zamiennik do wyjścia do kina czy wypadu ze znajomymi do klubu. A gdzie się lepiej nie zintegrujecie niż zamknięci w jednym pomieszczeniu, pod presją czasu i z koniecznością porozumiewania się, by udało się wyjść?

PO TRZECIE – Warto się przyzwyczaić do „pracy” pod presją czasu.

Ja sama zauważyłam, że im więcej takich pokojów mam za sobą, tym mniej przejmuję się szybko upływającymi minutami i to niekoniecznie tylko wtedy, gdy jestem zamknięta w kolejnym z nich podczas rozgrywki. Presja czasu, która na początku może być niemal paraliżująca, z czasem może nieco złagodnieć a my sami odzyskamy dodatkową chwilę spokoju. Czyż to nie piękna zabawa?

PO CZWARTE – Ćwiczymy swój umysł.

Z rozwiązywaniem zagadek i męczarnią z szyframi i kłódkami wiąże się oczywiście wytężony wysiłek umysłowy, który wpływa na to, że tym samym go „ulepszamy” i ćwiczymy. Choć zabawa najczęściej opiera się na logicznym myśleniu, oprócz tego czasem trzeba też trochę pokombinować, szczególnie jeśli pokój ma dość wysoki poziom trudności. Odwiedziny ER‚u są zatem bardzo dobrym sposobem, żeby trochę pogłówkować. I oczywiście za taką dawkę myślenia wasz umysł na pewno będzie wdzięczny.

PO PIĄTE -Czasem warto wstać sprzed kinowego ekranu

Ten punkt co prawda odnosi się po części do tego poprzedniego, ale chciałabym dodać tu tylko to, że oczywiście escape roomy nie są całym życiem i warto ten czas dzielić wedle upodobań. Oglądanie filmu na kinowym ekranie nie jest co prawda wyzwaniem dla naszego mózgu, jednak są przecież takie dni, kiedy „nie chce się nam myśleć” i wtedy jest to zdecydowanie lepszy pomysł od główkowania w ER’ze. A jeśli chcecie pomyśleć to zabawa w escape roomie to coś dla was.

PO SZÓSTE -Wszelkie kłódki nie będą dla was więcej problemem

Co tu więcej dodawać, zostaniecie specjalistami w kłódkach i już nie powiecie, że nie wiecie jak coś otworzyć 😅

PO SIÓDME -Jest to kompletne oderwanie od rzeczywistości.

W pracy, szkole czy na studiach cały czas macie coś na głowie, presja otoczenia sprawia że potrzebujecie chociaż chwilowej przerwy od problemów? Taki ER to dobra zabawa, żeby się oderwać. Jestem niemal pewna, że nie będziecie mieli zbyt wielu chwil, żeby myśleć o tym co trzeba zrobić w domu czy jakie zadania narzuci wam w pracy szef. Zabawa w ER daje choć 1h przerwę na skupienie się tylko na rozrywce 😉

PO ÓSME – Satysfakcja przy wyjściu jest ogromna

Nie ma nic lepszego jak przekręcenie kluczyka w drzwiach wyjściowych z pokoju, w którym nas zamknęli. Ten kto był w ER’rze chociaż raz wie, że żeby do tego doszło trzeba stoczyć zwykle naprawdę ciężki boj, by się wydostać. A jeśli do przegranej pozostało mało czasu i emocje sięgają zenitu, otworzenie drzwi sprawia ogromną przyjemność.

PO DZIEWIĄTE – To temat do godzinnych rozmów.

Może to jedynie moje osobiste doświadczenie, ale każdy powrót do domu po wizycie w ER’rze był zaciętą dyskusją na temat pokoju, zagadek, poziomu trudności i tego jak pokonywaliśmy kolejne przeszkody. Zupełnie inaczej wspominam rozmowy po bardzo fajnym pokoju jak i po takim, który akurat mi się nie podobał (i o nim też wam niedługo napiszę). Zawsze fajnie jest wracać do tematu odwiedzonych pokojów i jest to też dobra metoda, żeby przekonać innych do dołączenia do fanów escape roomów. Choć czasem wystarczy tylko stwierdzić, że to niezapomniane doświadczenie i zabawa. 😉

PO DZIESIĄTE – Dla każdego coś się znajdzie, czyli ogólnie pojęte zróżnicowanie.

Super jest to, że można wybrać to, co się lubi, bo jest naprawdę duży wybór. Znajdzie się zarówno coś dla fanów Star Wars, Sherlocka Holmesa czy wielbicieli horrorów. A może zabawa w kosmonautów Was przekona?

PO JEDENASTE – Nie ma znaczenia wiek.

Coraz częściej jestem świadkiem tego, że do ER’ów przychodzą osoby starsze i to jest naprawdę super. Ich ekscytacja przed wejściem jest często większa niż osób młodszych. Potwierdza to, że nie jest to zabawa tylko dla młodych ludzi, ale dla wszystkich. I wszyscy będą się bawili tak samo dobrze.

PO DWUNASTE – Sam pomysł właściciela, wystrój i klimacik.

ER - zabawa zainspirowana grą

To kwestia czysto estetyczna, ale uwielbiam to uczucie niepewności przed tym, co zobaczy się po wejściu. To jak będzie wyglądał ER, co w sobie kryje i z czym będziemy musieli się zmierzyć jest tak samo ekscytujące za pierwszym jak i za piętnastym razem. W moich opiniach zawsze pojawia się chociaż kilka słów na ten temat, chociaż oczywiście, by zabawa nie była zbyt prosta, nie mogę zdradzać szczegółów. Na fakt wystroju i klimatu zwracam zatem dużą uwagę przy ocenie końcowej pokoju.

 

PO TRZYNASTE – Jeśli nie macie pomysłu na prezent, to jest dobry trop.

Święta co prawda dopiero za pół roku, ale dla mnie osobiście byłby to na pewno udany prezent xD Chociaż z tym trzeba uważać, bo jak mówiłam wyżej, każdy z nas lubi coś innego i możecie nie trafić z doborem. Jednak jeśli macie pustkę w głowie i nie chcecie znowu kupować czegoś co się nie przyda, to może voucher do ER’a to dobry pomysł?

PO CZTERNASTE – Chodzenie do escape roomów zmienia się w zainteresowanie a może nawet i pasję.

Zaczynając, nie wiedziałam, że aż tak mi się to spodoba, a teraz mam za sobą już kilka dobrych ER’ów i doświadczenie, zyskując przy tym nową ciekawą pasję. W wolnym czasie pisze bloga, szukam nowych ciekawych miejsc i polecam odwiedzone innym. Więc może i wy złapiecie bakcyla i przestanie być to tylko zabawa raz na kilka miesięcy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *